Blaki Czworka, recenzja na Polterze (2)


Ustalmy na samym początku: gdyby nie okładka, to Blaki: Czwórka zasługiwałby na pełną “10” w ocenie i tytuł polskiego komiksu roku 2014, ale autor podobno taką okładkę chciał, więc ma od nas “9,5”. Pod tytułem Four of us, i z tą samą okładką, komiks Mateusza Skutnika może podbić także rynek anglojęzyczny. Oby tak się stało!

Czwarty album z przygodami demonopodobnego stworka to nadal jego życiowe zmagania ze swoim postrzeganiem rzeczywistości, ale tym razem mocno przefiltrowane przez doświadczenia rodzicielskie oraz rodzinne straty. W Blakim nie było i nie będzie karabinów maszynowych, mordobicia, pościgów i supermocy. Jego przygody to refleksje snute nad deską do prasowania albo nad zlewozmywakiem. Blaki to nadal mrocznie wyglądający zwyczajny ludek, którego charakter oraz togopodobny strój mocno kontrastują z fizys niskiego szatańskiego trola.

Blakiego nie da się opowiedzieć, trzeba go po prostu przeczytać, choć już na samym początku bohater będzie chciał nas przekonać do tego, że nie ma dla nas, czytelników, czasu. To zawiązanie “akcji” rozkłada na łopatki, zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie deklarację autora, że ustami Blakiego nie ma już nic do powiedzenia. Wówczas tajemnicza ręką pukająca do drzwi jego mieszkania okaże się (nie, nie, spokojnie, nie ręką z Planety Uciętych Kończyn) być może ręką samego autora, który ponownie nachodzi swoją ulubioną postać, aby z nią porozmawiać i wydusić kolejne historie. A Blaki im bardziej stara się go przekonać, że jest do bólu zwyczajny, że jego życie to proste problemy i banalne zdarzenia, niewarte już uwagi autora i opisywania oraz rysowania, tym bardziej nas wciąga i fascynuje. To chyba było oczywiste, że Mateusz Skutnik pewne pomysły komiksowe będzie mógł wypowiedzieć tylko Blakim, a zatem pojawienie się czwórki było tylko kwestią czasu. Tak jak kwestią czasu chyba będą kolejne odsłony, choć trzeba przyznać że ten album jest tak znakomity, iż przebić go będzie bardzo trudno.

Nota: 9,5

Autor: Kuba Jankowski