Morfolaki, tom 2, recenzja na Gildii
May 3, 2005
Gildia Komiksu
Różne światy
Treść: ponownie otrzymujemy zbiór nie powiązanych ze sobą (względnie powiązanych niezwykle luźno) opowieści rozgrywających się w wyimaginowanej krainie. Tak naprawdę jednak, wyraźnie już po drugim tomie serii widać, że to wcale nie musi być jedna (wbrew, zdaje się, założeniom twórców) kraina, gdyż umiejscowienie historii jest na tyle niedookreślone, że mogłyby one rozgrywać się w zupełnie różnych światach. Podobnie jak w tomie pierwszym historie nie są dosłowne, ale balansują na pograniczu snu i jawy i mają najczęściej charakter filozoficzny bądź moralitetu. Są one mniej mroczne niż w ‘jedynce’, choć starają się być również zagadkowe i niejednoznaczne. Niestety niektóre historie są zupełnie przekombinowane i kompletnie niezrozumiałe. I nie mam tu na myśli bynajmniej historii pozostawiających pewne pole do interpretacji, zagadkowych i przez to klimatycznych, ale historie, gdzie przeważa niczemu nie służący artystyczny bełkot. Na szczęście w albumie są one w mniejszości. Resztę tomu zajmują (w równych mniej więcej proporcjach) historie poprawne choć nie budzące specjalnych emocji oraz historie naprawdę dobre (w tym takie, gdzie zagadka ma sens a wynik myślenia może przynieść sensowne rezultaty – przemyślenia; te ostatnie przywołują skojarzenia (podobnie jak w tomie pierwszym) z serią Skutnika Rewolucje).
Rysunek jest taki jak w tomie pierwszym, tzn. czarno-biały, oscylujący w obszarach wokół undergroundowych, ale tak jak napisałem przy opisie tamtego tomu są to ‘niezwykle przemyślane i dopracowane ‘bazgroły’. Taki rysunek w przypadku takiego komiksu jest bardzo dobrym wyborem i świetnie pasuje. Mimo ‘bazgrołowatości’ nie można mu też odmówić dużej sprawności i precyzji. W pewnych momentach pojawiają się (znów) skojarzenia z cyklem Rewolucje (mimo, iż tam styl rysunku jest inny).
Tom słabszy niż ‘jedynka’, bo część historii jest artystycznym przekombinowaniem a inne nie są na tyle klimatyczne co w tomie pierwszym, ale tego co pozostaje, jest na tyle dużo, że warto ten tom kupić i zanurzyć się w tajemniczym świecie Skrodzkiego i Skutnika.
Jax