Crowded House


game_crowded_house

play this game

well, this is a squirrel family. It wouldn’t be much of it without a squirrel and some acorns. this time you fight against enemies. With each acorn collected a new enemy appears. But you can destroy all of them from time to time using a magical shield, but can you do it within 3 seconds?… This is the only game I made so far where you can pick your favourite squirrel to be your character. You can choose between main three characters, the blue one, the green and the red one.



Aeroplane


game_aeroplane

play this game

Fly your aeroplane and avoid the obstacles with your mouse. Press the button to go higher and release it to go down. Don’t fall through the bottom of the screen, that’s a crash. try to get as many gems as possible for the highscore and avoid bombs, you can use the shield to blast a bomb.



Świat Komiksu #38


swiatkomiksu38

swiatkomiksu38_1



Rewolucje Monochrom, opinie na forum


rewolucje3_okladka100Blue Lou Boyle:

Dzisiaj album kupiłem i przeczytałem i musiałem założyć temat, bowiem… No strasznie mi się podoba. Zdecydowanie najlepszy tom, tak pod względem graficznym, jak i tekstowym. Troszkę się obawiałem, gdyż tom 2 był [imho] słabszy od 1, a tutaj takie piękne rzeczy Śliczna kreska, naprawdę piękne kolory i plansza na str. 25… Eh, eh Cudowny scenariusz… ‘Kinematograf’ to najbardziej poruszająca i ujmująca historia ze świata ‘Rewolucji’. Duże brawa dla autora i czekam na więcej!

Tkachoz:

tak chyba najlepsza czesc. graficznie jest genialnie. jak dla mnie to z albumu na album widac ze jest lepiej. jedynie zaluje ze nie ma juz tych genialnych przejsc pomiedzy historiami. no szkoda ale tak to nawet i tak ciekawie. a super jest okladka bardzo (i to ze jest na podstawie jednego kadru)

pookie:

1. Znakomita okładka, bijąca pozostałe covery cyklu

2. Może nie rewolucyjny ale świetnie dobrany zabieg formalny w 1 historii – bardzo dobry wybór na pierwszą opowieść

3. Zaskoczył mnie fakt, że Mateusz zrezygnował z przejść między historiami. Tutaj mamy po prostu koniec i następną nowelkę.

4. Invert i Reantagen bardzo dobre, ale przyjemność z ich odbioru zmniejsza fakt, że już miałem okazję się się z nimi zapoznać. Tym niemniej – bardzo sprawnie skonstruowane fabuły.

5. R-E-W-E-L-A-C-Y-J-N-Y Biegun. I to ze względu na atmosferę tajemnicy, a nie zagadkę ukrytą w fabule (co charakteryzowało dotychczasowe albumy Rewolucji). Podobieństwa do Rorka nie stwierdziłem, bo Zejście leży na półce i czeka na swoją kolej (mam spore zaległości).

6. Derwisze – to niestety mina w środku albumu. Zupełnie niezrozumiała dla mnie decyzja Mateusza, by do tomu z zamkniętmi, spuentowanymi historiami wrzucać fragment większej całości. Jasne, Rewolucje to cykl, w którym poza samodzielnymi opowieściami mamy fabułę spinającą ramy serii, ale dotychczas była ona snuta obok, ‘rownolegle’ do tych zamkniętych nowelek. Tym razem dostaliśmy jakiś wycinek większej całości, którego samodzielnie nie sposób odczytać i zrozumieć. Podcza lektury Monochromu nie mialem pod ręką poprzednich albumów i prawdę mówiąc, za cholerę, nie mogłem dojść, o co w tym chodzi. A szkoda, bo od Derwiszy aż czuć powiew tajemnicy i zapowiedź czegoś nieoczekiwanego.

tiall:

spodziewałem się wiele, nie zawiodłem się. ‘Kinematograf’ zrobił na mnie duże wrażenie. fajnie było przyjrzeć się lepiej ‘Invert’ na papierze. ogólnie smakowity kawałek komiksu.



Rewolucje Monchrom, recenzja na Avatarae


Avatarae, Numer 5-6(29-30)/2005

Rewelacje

Do naszych rąk trafia trzeci już tom ‘Rewolucji’, interesującego projektu Mateusza Skutnika, który za pomocą niebanalnej formy i treści bada miejsce nauki w kulturze, społeczeństwie, jak i w życiu pojedynczego człowieka. W swoim świecie, który jest wykrzywionym nieco odbiciem naszego z czasów rewolucji technicznej przełomu wieków (choć nie czuje się bardzo tym etapem naukowym ograniczony), zadaje trudne nierzadko pytania i skłania do myślenia.

‘Monochrom’ to zbiór krótkich form, raczej niezależnych, nie połączonych już nawet zewnętrznie, jak to bywało w poprzednich częściach. Skupiają się one na wynalazcach i badaczach, ukazując ich w specyficznym kontekście i atmosferze znanej już z poprzednich części. Pokazują one niejedno oblicze nauki. Jej tajemnice, które nigdy nie zostaną odkryte, jej zaborczość i zachłanność, odbierającą badacza światu, jej bezlitosność i skłonność do uprzedmiatawania ludzi, w końcu jej czar i niesamowitość potęgi ludzkiego umysłu.

Autor w zadziwiający sposób wokół prostej i krótkiej fabuły potrafi utkać tak przenikliwą i oddziałującą atmosferę, że czytelnik musi poddać się jej urokowi. Tak jest np. z tytułowym ‘Kinematografem’, który opowiada historię odkrycia kinematografu. Ta prosta i smutna, nienachalna opowieść na długo we mnie zostanie. Ale oprócz silnego, emocjonalnego odcisku w pamięci stawia też istotne pytania o wartość i znaczenie nauki. I poniekąd daje wskazówki co do możliwej odpowiedzi. Nie do końca wiem, jaki jest cel ‘Bieguna’, ale raz – nieźle zaskakuje czytelnika, umiejętnie budując nastrój, by później zostawić go zdezorientowanego, a dwa – jest tu ładnie ujęte w formę proste spostrzeżenie, które nie może nie wywołać u odbiorcy uśmiechu satysfakcji. ‘Invert’ to dziwaczny, trzystronicowy eksperyment, który można chyba odebrać jako absurdalność i bezsensowność niektórych ścieżek nauki. Warto też zauważyć, że żaden z dwóch światów nie jest do końca normalny, obydwa mają wywrócone fragmenty. Jaka z tego konkluzja? ‘Rentagen’ jest dość drastyczną historią badań nad promieniami X, która mimo oczywistej z początku oceny sytuacji pozostawia czytającego w niepewności i moralnym niepokoju, bawiąc równocześnie zgrzytającą dysproporcją technicznego zaawansowania środków i celu. Zabijcie mnie, ale nie łapię ‘Derwiszów’, może mam braki w wykształceniu historycznym albo słabo kojarzę. Sam pomysł, jak często u Skutnika, groteskowy, ale mocno intrygujący, a ostatnia strona odnosi się chyba do rewolucji bolszewickiej, ale jak to wszystko połączyć – nie mam pojęcia… Kończący album ‘Eksperyment’ to już luźny, nieskomplikowany żart, moim zdaniem trochę odstający od reszty.

Bardzo lubię Skutnika, zarówno w jego mrocznym, metafizyczno-wiejskim wydaniu (‘Morfołaki’) jak i tym bardziej miejsko-naukowym. Co prawda pierwszy album serii nie przypadł mi szczególnie do gustu (pewnie za mało zrozumiałem), ale ‘Monochrom’ na pewno na długo zostanie w mojej pamięci. Autor potrafi za pomocą kilku oszczędnych zdań i zabiegów formalnych zbudować naprawdę wciągający świat o ogromnej sile oddziaływania. Niektórych mogą odstręczyć charakterystyczne, karykaturalne i zupełnie odrealnione postacie Skutnika, ale jeśli przeskoczy się ten próg, to można zobaczyć, że kreska ta bardzo pomaga w tworzeniu niepowtarzalnej atmosfery świata Rewolucji. A naprawdę warto się w ten świat zagłębić.

QbaT.



Rewolucje Monochrom, opinie Zbojcerzy


Zbójcerze na esensja.pl

Daniel Gizicki:

Ja nie wiem jak to jest, ale za każdym razem przemawia do mnie magia tego komiksu. Bardzo ładnie pokolorowane rysunki, ciekawe ujęcia a przede wszystkim przemyślane, interesujące i doskonale skonstruowane fabuły! Kto nie kupi ten trąba!

Konrad Wągrowski:

Z numeru na numer ‘Rewolucje’ stają się coraz lepsze. ‘Monochrom’ zachwyca spójną koncepcją kolorystyczną, coraz bardziej rozwiniętą i dopracowaną fabułą – to już nie humoreski, to pełnoprawne historie. A na dodatek pomysły i wizjonerskie wykorzystanie prawdziwych wydarzeń z początku wieku każe nazwać ‘Monochrom’ intelektualnym wyzwaniem.

Artur Długosz:

Pamiętam moje pierwsze wrażenie z zetknięcia się z ‘Rewolucjami’ Mateusza Skutnika. Pamiętam, bo niewiele komiksów jest w stanie coś takiego ze mnie wydobyć. Czytając ‘Monochrom’ przekonałem się, że oryginalność komiksów Mateusza nadal działa. Czas zdecydowanie służy autorowi. Plastyka stała się bogatsza, fabuła głębsza, lepiej przemyślana. Niecodzienny komiks nie dla każdego, ale kto się w nim odnajdzie zrozumie jeszcze jedno oblicze sztuki komiksu.

Marek Turek:

Bez jakichkolwiek kompleksów w stosunku do komiksów zagranicznych z najwyższej półki. Rewelacyjne kolory i świetne, przemyślane scenariusze, czyli coś, czego podobno brakuje krajowym komiksom (rewelacyjne: ‘Kinematograf’ i ‘Invert’).

Tomasz Kontny:

W tym albumie nie ma słabych historii. Jedna autentycznie wzrusza, inna zabiera na odległą, tajemniczą wyprawę, jeszcze inna bawi… Zamierzałem nawet wymienić co i dlaczego przypadło mi do gustu, ale skończyłoby się na opisaniu 3/4 albumu, więc jedynie z całego serca polecam. Wizualnie ‘Monochrom’ nie przeskakuje znacząco dorobku poprzednich albumów, ale tym razem scenariusze połączyły się w doskonałą całość z plastyką cyklu. Fantastyczny komiks.



Rewolucje Monochrom, recenzja na Esensji


Esensja – www.esensja.pl

Monochrom

Wydawnictwo Egmont uraczyło nas trzecim albumem Mateusza Skutnika z cyklu ‘Rewolucje’. Nosi on tytuł ‘Monochrom’, a komiksy w nim zawarte są w większości kompozycjami opartymi na grze odcieni jednej barwy lub jej podporządkowane. Monochromatyczne kolory doskonale współgrają z niebanalnymi, bardzo trudnymi do interpretacji historiami…

Skutnik jest twórcą bardzo konsekwentnym. Narzucając sobie jakieś ograniczenie, stara się go nie przekraczać. Tu ramą jest właśnie monochromatyczność. Ale autor zostawia sobie pewną furtkę dającą możliwość zastosowania pełnej gamy kolorów. Bowiem gra odcieni jednej barwy towarzyszy tylko rzeczywistości wynalazców i odkrywców! Większość historii w albumie opowiada właśnie alternatywne wersje powstania niektórych wynalazków oraz odkryć. To koresponduje z tytułem komiksu, wszak ‘Rewolucje’ odnoszą się tu zarówno do rewolucji technicznej, jak i światopoglądowej.

Doskonale widać to w otwierającym album komiksie ‘Kinematograf’. Synchronizacja fabuły i kontrolowania kolorów jest tu iście mistrzowska! To bowiem tok historii wymaga pojawienia się koloru na planszach. A sposób doprowadzenia fabuły do momentu zamknięcia to majstersztyk. Natomiast biegłość autora w posługiwaniu się farbami najlepiej ukazuje historia ‘Biegun’; można zaryzykować stwierdzenie, że obok ‘Mikropolis’ Wojdy i Gawronkiewicza jest to najlepiej pokolorowany polski komiks.

Skutnik mimo rewolucyjnego sztafażu jest momentami bardzo blisko nurtu komiksu obyczajowego, którego wciąż brakuje w naszym kraju. Jednocześnie narracja komiksowa nie ma przed tym twórcą tajemnic. Potrafi on bowiem stworzyć bardzo sugestywne sekwencje pozbawione warstwy werbalnej. Autor zabawia się również z czasem biegnącym w przedstawianym świecie, zarówno w osobnych fabułach, traktujących o wynalazcach z owym czasem eksperymentujących, jak i pomiędzy historiami (nawet tymi znajdującymi się w poszczególnych albumach), wskazując, że następstwo zdarzeń jest względne, że wszystko może dziać się równocześnie.

Warstwa fabularna to również pokaz wirtuozerii autora. Do wspomnianej wyżej bliskości do nurtu obyczajowego oraz zabawy z czasem dochodzą subtelne gry fabularne w obrębie poszczególnych historii. Często zdarza się, że aby właściwie zrozumieć daną fabułę i poznać przyczyny działania bohaterów, trzeba analizować najdrobniejsze szczegóły kadrów. Często bez właściwego kontekstu historie wydają się niezrozumiałe, lecz wnikliwa obserwacja i wyczulenie na wszelkie niuanse języka komiksu pozwalają odnieść właściwe wrażenie i wejść w rolę czytelnika idealnego, który rozumie wszystko i dostrzega wszystkie odniesienia. ‘Rewolucje’ nie są komiksem łatwym, wręcz przeciwnie. Są zdecydowanie skierowane do czytelnika dojrzałego, niebojącego się intelektualnych wyzwań ani prób poszukiwania kilku możliwości interpretacji.

Album ten ma bardzo mało minusów. Historia ‘Derwisze’ jest urwana; można podejrzewać, że będzie ona preludium do wydarzeń w następnych tomach serii. Nie przypadła mi do gustu również ostatnia strona okładki. Nie muszą się również podobać onomatopeje stosowane przez Skutnika. Jednak minusów jest na tyle mało i są one tak drobne, że praktycznie niezauważalne. Dlatego ‘Rewolucje: Monochrom’ to komiks bardzo, bardzo dobry, ale nie mogę polecić go każdemu. Zdecydowanie nie. Polecam ten komiks tylko tym, którzy lubią dzieła inteligentne, o wysmakowanej formie graficznej. Bo aby właściwie zrozumieć ‘Rewolucje’, trzeba mieć spory bagaż lekturowy oraz niezłe obycie w języku komiksu. Jest to komiks prawie wybitny, ale obawiam się, że może nie znaleźć odpowiedniego poklasku na naszym wątłym rynku komiksowym. Może trzeba spróbować wydać go na innych (europejskich i amerykańskim) rynkach?

Daniel Gizicki



Rewolucje Monochrom, recenzja w Gazecie Wyborczej


Gazeta wyborcza Trójmiasto, środa 8 czerwca 2005

Derwisze na Długiej.

Pod Złotą Bramą zgromadzili się derwisze. Krążą beznamiętnie wokół własnej osi, nie zwracając uwagi na otoczenie. Albo padną z wycieńczenia, albo zgromadzą taką ilość energii, która tajemniczym spiskowcom może posłużyć do niecnych celów.

Na szczęście dla policji, straży miejskiej, prezydenta i wszystkich mieszkańców miasta, wszystko dzieje się pod jakąś inną Złotą Bramą, na jakiejś innej ulicy Długiej. Spiskowcy realizują swoje zagadkowe plany w jakimś innym Gdańsku. Bo wszystko dzieje się w komiksie gdańskiego rysownika Mateusza Skutnika, którego akcja toczy się w jakimś innym świecie, po jakiejś innej stronie rzeczywistości, w jakichś nieznanych, zakurzonych zakamarkach czasoprzestrzeni. Tam, gdzie nikt nigdy nie dotarł, tam gdzie toczy się jakaś osobna historia, być może zupełnie samodzielna i autonomiczna, a być może będąca krzywym odbiciem tej, którą znamy z własnego świata. Będąca niezdarną karykaturą wielkich wydarzeń, będąca jak przerysowane złamanym patykiem na mokrym piasku zdjęcia z pierwszych stron gazet, będącą odbitą na popsutym powielaczu kopią ważnych dokumentów, traktatów i aktów kapitulacji. W tym świecie ludzkie twarze mają niepokojące rysy – jakby skrzyżowanie mysich pyszczków i skórzanej piłki do palanta, w tym świecie w znane nazwiska wciskają się dodatkowe litery, zmieniając je nieznacznie, w tym świecie każda maszyna ma jakieś dodatkowe przyciski, korbki i pokrętła o niewiadomym przeznaczeniu.

W świecie Skutnika wszystko jest jakby trochę znane, ale jednocześnie trochę inne, jakby cała rzeczywistość przechyliła się trochę w bok i tak już została. Jak w zepsutym odbiorniku radiowym, gdzieś w środku ponurego pustkowia, gdzie żadna ze stacji nie odbiera wyraźnie, a te głosy, które słychać, nakładają się na siebie, więc można zrozumieć tylko urywki zdań.

Skutnik w swoim komiksie przedstawia takie właśnie urywki opowieści o innym świecie – krótkie epizody, nie łączące się w zasadzie ze sobą. Trzeci album cyklu – zdecydowanie najlepszy – opowiada przede wszystkim o odkrywcach i wynalazcach, ujawnia kulisy zdarzeń, które – wydawać by się mogło – są dokładnie poznane i opisane w książkach od historii. W świecie Skutnika ta książkowa wiedza okazuje się jednak przeterminowana i fałszywa. Najlepszy przykład to pierwsza, najbardziej fascynująca i poruszająca, opowieść tego albumu – alternatywna historia wynalezienia kinematografu. Autor w kilku kreskach, w pozornie chaotycznym zawijasie na jednym z kadrów, pokazuje tęsknotę za wielkim odkryciem, za przełamaniem słabości własnej wyobraźni i pomysłowości. A zaraz potem zderza je z przytłaczającym smutkiem po utracie kogoś, kto był prawie niezauważalny, ale bez jego delikatnego wsparcia, nie udałoby się nic.

Delikatne i łagodne rysy bohaterów Skutnika, w połączeniu z jego graniczącą z zajadłością precyzją w odtwarzaniu szczegółów architektury, a także skomplikowanych maszyn i urządzeń, nadają wiarygodności temu zdumiewającemu światu. A monochromatyczne barwy – każda historia kolorowana jest w innej tonacji – są znakomitą, plastyczną metaforą emocji i nastrojów, których pełne są te opowieści.

Przemysław Gulda

Dla Gazety –

Dr hab. Jerzy Szyłak

Naukowiec specjalizujący się w teorii komiksu, wykładowca filmoznawstwa na Uniwersytecie Gdańskim:

Moim zdaniem Mateusz Skutnik jest w tej chwili najciekawszym polskim rysownikiem komiksowym – być może udałoby się znaleźć kogoś lepszego pod względem technicznym czy artystycznym, ale Skutnik jest najbardziej świadomym tego, co chce robić. W swoich kolejnych pracach konsekwentnie rozwija swój własny pomysł na komiks. Jest prawdziwym autorem, w pełnym znaczeniu tego słowa: samodzielnie czuwa nad wszystkim. Bardzo podoba mi się jego pomysł na kreację świata, np. te wszystkie przestylizowane ludzkie postacie, które są istotami zawieszonymi między realnością a światem symbolicznym. To pozwala mu przechodzić swobodnie między znaną nam rzeczywistością a wymyślonym światem. Ważne jest też to, że w jego pracach wyraźnie widać, że komiks nie musi być szybki i obfitujący w wydarzenia, że zdolny twórca może z powodzeniem sterować tempem opowiadanej historii i znajdować w niej miejsce na uczucia, którymi ‘Rewolucje’ wprost kipią.



Rewolucje Monochrom, recenzja w Przekroju


Przekrój nr 26/3131, 23 czerwca 2005

Wynalazki

Trzecia część rewolucji, czyli komiks autorski po polsku.

Europa ma fantastyczną tradycję niekomercyjnego komiksu autorskiego. I w ten nurt pozwalający na osobiste, oniryczne, czasem poetyckie wizje wpisuje się trzeci już – po paraboli i elipsie – album serii Mateusza Skutnika Rewolucje. Rzecz o perypetiach wielkich, choć niekoniecznie znanych naukowcach i ich dziwnych wynalazkach. Mamy w Polsce przedstawiciela autorskiego komiksu, i to na dobrym poziomie. Przewaga wizualności nad narracją słowem, dziwaczne humanoidalne postaci o twarzach pozbawionych oczu oraz modna (‘steampunkowa’) anachroniczność scenografii to najbardziej charakterystyczne cechy stylu Skutnika. Francuska L’Association czy włoski Mosquito od dawna publikują takie wyrafinowane, subtelne, wzruszające i przepiękne edytorsko albumy. I tylko tego ostatniego przymiotnika trudno na razie użyć do Rewolucji.

Mateusz Szlachtycz



Ocean


game_ocean

play this game

this time we are in a completely different environment. Go deep below the surface in quest of collecting fish. Like most of TSF games this one is timed as well. Collect pearl to extend your time, in order to do that look closely at the can at the bottom and a pearl oyster strolling nearby. Watch out for the falling snails and a jellyfish, they can be quite harmful. Good luck young diver.


« Previous PageNext Page »