Rewolucje 11; recenzja na Na Ekranie
January 7, 2019
Apokryfy to już jedenasty tom oryginalnej, rodzimej serii komiksowej Rewolucje niezastąpionego Mateusza Skutnika. W recenzowanym albumie znajdziemy dziesięć wydanych wcześniej nowel tego wybitnego artysty oraz aż jedenaście zupełnie nowych opowieści, do których scenariusze napisali polscy artyści, choćby Berenika Kołomycka, Magdalena Cielecka, Jerzy Szyłak czy Tomasz Pstrągowski. Zapraszam do świata wybitnych wynalazców i ich epokowych patentów.
Mateusza Skutnika śmiało można określić mianem mrówki renesansu. Ma on na swoim koncie kilka udanych albumów komiksowych – począwszy od niniejszego cyklu, po dojrzałą i przemyślaną serię Blaki, klimatyczne Morfołaki, Alicję ze scenariuszem Jerzego Szyłaka, napisaną przez Dominika Szcześniaka historię Czaki oraz interesujący projekt Tetrastych. Twórca Blakiego jest również współzałożycielem firmy Pastel Games, zajmującej się tworzeniem klimatycznych gier komputerowych oraz współscenarzystą animacji komputerowej Kinematograf, wyreżyserowanej przez samego Tomasza Bagińskiego.
Rewolucje stanowią wyśmienite połączenie nietuzinkowego SF, weird fiction, ery silnika parowego, epoki epokowych wynalazków, steampunku, suspensu, kryminału, z elementami grozy i dramatu. Pierwotnie seria miała liczyć wyłącznie cztery, połączone ze sobą albumy, wydane w latach 2004-2006. Ostatecznie projekt rozrósł się do regularnie wydanego cyklu, istnego opus magnum utalentowanego gdańszczanina. Od szóstego tomu owy tytuł przeszedł wyraźną metamorfozę, a kolejne albumy różniły się pod względem prezentowanej tematyki i gatunków, z których autor Morfołaków czerpał pełnymi garściami. Z tego też powodu tom szósty (Na morzu) napisany przez Jerzego Szyłaka koncentrował się na tragicznym rejsie i nawiązywał do kultowych Ptaków Alfreda Hitchcocka, a w kolejnym albumie (We mgle) owi twórcy zaserwowali nam niebywale klimatyczny kryminał spod znaku Sherlocka Holmesa. Bardzo dobre wrażenia sprawia tom ósmy (W kosmosie) – wielowątkowa historia silnie osadzona w konwencji klasycznego SF, w którym to gatunku Skutnik czuje się, jak ryba w wodzie.
Rzeczony wolumin umożliwia nam kolejną fascynującą wizytę w barwnym, acz zdradzieckim uniwersum zamieszkałym przez dziwaczne, humanoidalne stworki o nienaturalnie wielkich głowach. Bohaterami kolejnych nowel są zarówno wynalazcy, śmiali badacze i groźni szaleńcy, jak również były żołnierz nieustannie przeżywający traumę z czasów wojny, naiwny marzyciel, a także pensjonariusz osobliwego sanatorium. Z archiwalnych opowieści zebranych w niniejszym albumie na szczególne wyróżnienie zasługują następujące historie: Czwarta bitwa, która pierwotnie ukazała się w antologii Wrzesień, ściśle odwołująca się do piekła II wojny światowej, wstrząsające Lunge z antologii Człowiek w Probówce oraz jednostronicowa nowela Gruneberg.
Wśród nowych opowieści ze świata Apokryfy znajdziemy kilka prawdziwych perełek, potwierdzających kunszt scenopisarski ich twórców. Wystarczy przywołać Toksyczny związek ze scenariuszem Grzegorza Janusza, poruszający tematykę koszmaru wojennego oraz bomb chemicznych uszkadzających umysły nieszczęsnych żołnierzy czy makabryczną nowelę Dolores napisaną przez Rafała Skarżyckiego. Równie udanie prezentuje się opowieść Multirobotyzm autorstwa Jerzego Łanuszewskiego, koncentrująca się na pewnym wynalazcy i stworzonych przez niego robotach, niepokojąca Emergentia (scenariusz Jan Mazur), ciekawie skonstruowana historia Miasto białych rękawiczek Bereniki Kołomyckiej i wzruszająca, marynistyczna nowela Pudło pełne papierów Tomasz Pstrągowskiego. Należy zwrócić uwagę na nowelę Sanatorium, w której Jerzy Szyłak udanie zaadoptował znane opowiadanie Brunona Schulza, a najlepiej w recenzowanym albumie wypada historia Wynalazek profesora ze scenariuszem Tomasza Kołodziejczaka intrygująco przedstawiający koncepcję równoległych rzeczywistości.
Jedenasty tom Rewolucji, złożony z ponad dwudziestu błyskotliwych opowieści, utwierdza nas w przekonaniu, iż mamy do czynienia z jedną z najlepszych polskich serii komiksowych ostatnich dekad. A w przygotowaniu kolejny album z cyklu, zatytułowany Panaceum. Brawo, panie Mateuszu.
Mirosław Skrzydło