Rewolucje Dwa Dni recenzja w Życiu Warszawy


Jak to możliwe, że książeczka mniejsza od zeszytu, zawierająca wyłącznie obrazki, żadnych tekstów, pomieściła całkiem sporo treści? To cała magia twórczości Skutnika zamknięta w mini-albumie “Dwa dni”.

Człowiek idzie ulicą, rozgląda się na boki i nagle w oknie jednego z domów zauważa postać, która wygląda jak… on. Wbiega więc do wnętrza i zaczyna szukać… Tak zaczyna się “Dzień Pierwszy”. jedna z dwóch nowelek wchodzących w skład piątego, specjalnego tomu serii “Rewolucje”. Jej autor, Mateusz Skutnik dał się już poznać jako twórca komiksów przewrotnych i wymagających od czytelnika pewnej erudycji. Wraz z Karolem Konwerskim przygotowywał historyjki o Panu Blakim, a jedna z opowieści zawartych w poprzednich częściach „Rewolucji” stała się kanwą do animowanego filmu Tomasza Bagińskiego, „Kinematograf”, czyli polskiego kandydata do Oscara.

Nowy album rysownika nie jest może przygotowany z rozmachem. Książeczka mniejsza od zeszytu liczy niewiele ponad sześćdziesiąt stron. W kolejnych, maleńkich kadrach jednak Skutnik znów snuje fantastyczne opowieści. To historie o podróżach w czasie, paradoksalnych zapętleniach i absurdalnej wręcz determinacji ludzi. O szaleństwie naukowców i pokręconych losach ich wynalazków. A przede wszystkim o tym, jak małe przypadki wpływają na wielkie odkrycia. Niby szablonowe, a jednak urzekające. Także dzięki warstwie graficznej, bo oto mamy znów do czynienia z lapidarnymi, ręcznie malowanymi ilustracjami w pastelowych barwach.

Album ma jedną wadę, pozostawia poczucie niedosytu. Jak to? Tylko tyle? – To te pytania zaprzątają głowę czytelnika po dotarciu do ostatniej strony.Zamiast roztrząsać kolejne dylematy, zgrzytamy zębami, że po miesiącach oczekiwań, jakie upłynęły od premiery poprzedniego albumu Skutnika, otrzymujemy tę zgrabną i udaną, ale jedynie miniaturę komiksową, którą czytanie trwa zdecydowanie krócej, niż tytułowe dwa dni…

autor: Dominika Węcławek 10-06-2010