Rewolucje Parabola recenzja na Avatarae


komiks_cover_parabola.jpgAvatarae

Rewolucja techniczna trochę inaczej

‘Parabola’ to pierwszy z sześciu planowanych albumów serii ‘Rewolucje’. Składają się nań krótkie historyjki powiązane ze sobą jedynie narracyjnie, ale mające złożyć się w całość na końcu opowieści. Traktują o przedziwnych wynalazkach, odkryciach, eksperymentach i wydarzeniach historycznych wykoślawionych jednak w specyficznym krzywym zwierciadle. Takie przypadki nie zdarzyły się w naszej rzeczywistości i w większości nie mogły się zdarzyć. Mateusz Skutnik wymyślając je stworzył cały alternatywny świat, wielokrotnie przypominający nasz, ale jednak mocno różniący się. Jest to zatem alternatywna historia epoki rewolucji technologicznej, która jest starciem rządzących dotąd niepodzielnie sił natury z ekspansywną technologią ludzką. O ile w naszym świecie ta walka miała z góry określony wynik, o tyle na kartach ‘Rewolucji’ nic nie jest przesądzone. Zdaje się, że kolejne badania, wyprawy i odkrycia nie wywołują następnych etapów postępu, świat zostaje w epoce pary, pokonywany przez nieme siły natury.

Skutnik tworzy całe instytuty naukowe, wyprawy badawcze, naukowców przeprowadzających w ukryciu zakazane doświadczenia i badania oraz pokazuje zwykłych ludzi zaplątanych wydarzenia od nich niezależne. Jest tu miejsce na podróżnika wędrującego w głąb Czarnego Lądu, na naukowca starającego się wysłać w kosmos rakietę oraz na kobietę zmuszoną oddać dziecko, a póśniej nie mogącą je odzyskać. Co ciekawe siły natury trwają w uśpieniu, ingerują powoli, najczęściej w odpowiedzi na zaczepki ze strony wroga. To postęp jest agresywny, chce wszystko szybko i z wielką pompą.

Obraz jaki kreuje Skutnik przedstawia się bardzo ciekawie, pojawiają się pytania, na które na razie nie ma odpowiedzi, a to zawsze podsyca ochotę na następną część. Skonfrontowanie niektórych historii daje ciekawe wnioski, przemyślenia. A każda jest oryginalna i pomysłowa, zachwyca ich rozrzut tematyczny i forma narracyjna. Bez wątpienia najbardziej niezwykła i niepokojąca jest pokazana w dwóch odsłonach historia przetrzymywanego w wieży nieszczęśnika o ogromnej głowie, który produkuje wręcz kolejne naukowe książki. Spina ona klamrą album, ale tak, że nie wiadomo czy zakończenie jest chronologicznie wcześniejsze od początku, czy też mamy do czynienia z kolejną ofiarą i następnym, powtórnym eksperymentem.

Dopełnieniem są rysunki. Styl Skutnika jest dobrze rozpoznawalny, szczególnie duże głowy, dodatkowo zniekształcane o absurdalnym wyglądzie. Przy okazji występu Mateusza w antologii ‘Wrzesień’ narzekałem, że stał się więźniem własnego stylu, że nie potrafił narysować kreską niestandardową dla siebie. W ‘Rewolucjach’ ten styl nie przeszkadza, dopełniony kolorami wygląda nawet interesująco. Po prostu komiksy Skutnika nie są łatwe, ani w warstwie scenariusza ani graficznej, wymagają sporej uwagi, zatrzymania się, przyjęcia tej poezji, którą nam serwuje. Trzeba czytać pomiędzy słowami i samymi opowieściami.

‘Rewolucje’ są zatem jedną z ciekawszych premier Warszawskich Spotkań Komiksowych, choć warto przypomnieć, że pierwotnie ukazały się w internetowej Esensji, tam jednak dzielone na odcinki, nie miały tej siły. Jednocześnie z ‘Rewolucjami’ ukazał się pierwszy tom ‘Morfołaków’, które Mateusz rysuje, można zatem śmiało powiedzieć, że wkroczył on zdecydowanie do pierwszej ligi polskiego komiksu. Brawa należą się także wydawcy, który wreszcie sięga po komiks ambitniejszy, trudny, którego u nas nie brakuje, a którego jednocześnie dotąd Egmont traktował po macoszemu.