Wyznania… recenzja na Below Radars


Wyznania Właściciela Kantoru

Estetycznie intrygująca okładka zachęca do zapoznania się z komiksem podpisanym nazwiskami Mateusza Skutnika i Jerzego Szyłaka. Wśród komiksowej tłuszczy zawsze warto zwrócić uwagę na poczynania obu tych twórców. Tym razem jest podobnie. Mamy do czynienia z komiksem trudnym w odbiorze, zaskakującym, który od nas – czytelników, wymagającego otwartego umysłu.

Trudno nazwać Wyznania Właściciela Kantoru komiksem pornograficznym czy erotycznym. Jest on utrzymany w tak sugestywnej estetyce brzydoty, zarówno w warstwie treści jak i pod kątem oprawy graficznej, że trudno mówić o jakiejś zmysłowości, stymulowaniu czytelnika seksualnie. Sprowadza rzeczy piękne, jak wzniosły akt zbliżenia między kobietą i mężczyzną do rynsztoka. Przedstawia zwierzęcą kopulację, między osobnikami dwojga płci, odarta z jakiejkolwiek więzi między kochankami. Nie liczy się metoda, nieważne, z kim, liczy się orgazm. Praca tytułowego właściciela kantoru, nie opiera się na pasji, poczuciu misji społecznej, na żadnych ze szlachetnych pobudek, jakimi człowiek może kierować wybierając zawód. Jasia determinuje jego patologiczna żądza, uwielbienia pieniędzy dla ich samych – charakter bohatera doskonale ilustruje to monumentalny kadr z szóstej strony.

Autorzy doskonale poruszają się w poetyce, którą śmiało można nazwać turpistyczną na naszym komiksowym poletku – dla scenarzysty nie jest to pierwszyzna, natomiast niejednemu z fanów trudno będzie poznać Skutnika po rysunkach w ‘Wyznaniach’. W tle jego dotychczasowych dokonań to, co prezentuje w tym albumie jest jak cały album, czyli paskudne. Brudne, niedbałe, stylistycznie bliskie undergroundowi. Nie jest to Skutnik, którego znamy i nosimy na rękach po różnorakich forach komiksowych (całkiem zasłużenie zresztą). Inną sprawa jest, że niektóre kadry zdają się być kończone w dużym pośpiechu.

Trudno nazwać ‘Wyznania Właściciela Kantoru’ komiksem stricte komediowym. Spotkałem się z twierdzeniami, że komiks ten nie jest po prostu śmieszny, z czym nie mogę się absolutnie zgodzić. Humor, jaki prezentuje utwór, oscyluje gdzieś pomiędzy obyczajowością Damskich Dramatów a wulgaryzmem Ciach Bajery. Gra słowna i dowcipy utrzymane są w klimacie prostackiego rechotu nad kuflem piwska w barze dla kierowców ciężarówek i mnie osobiście pasują doskonale do konwencji w jakiej utrzymane jest absolutnie wszystko w tym albumie. Prosty, lecz nie chamski, dosadny, ale nie wulgarny, przewrotnie inteligentny, ale też bez przesady. W sam raz dla mnie.

Podobnie trudno jest nazwać ‘Wyznania’ komiksem obyczajowym. Bardzo trudno przyporządkować album ten do konkretnego gatunku. Najlepiej określić go mianem ‘komiksu szyłakowego’ kontrowersyjnego właśnie w tej kwestii – gatunku, jaki prezentuje. Niejednorodny, ale bardzo spójny pod każdym względem, przekraczający pewne granice w sposób taktowny i interesujący. Ze wszechmiar godzien polecenia.

Wspomnę jeszcze o jakości wydania – trudno coś zarzucić Timofowi i jego cichym współpracownikom – lakierowana i utwardzona okładka, świetna kreda, odpowiednie nasycenie czerni. Brawa.

Wyznania Właściciela Kantoru zapewne nie znajdą specjalnego poklasku na polskim poletku komiksowym i podzielą los wielu komiksów, którym odmawia się ich wartości, jak by specyficzna nie była. Co smutne – znajdą się tam wśród wielu komiksów autorstwa Jerzego Szyłaka. Przykrytych warstwą obrzuconego nimi błota. A mnie się ten album spodobał, a nawet powiem więcej – zauroczył. Bo jest jak to serduszko znajdujące się na drewnianym oknie kantorka – krzywe, troszkę niedorysowane i absolutnie nie na miejscu. Z dumą zajmują na mojej komiksowej półeczce.

Kuba Oleksak